« Zabójczy komiks roku 2012 | Strona Główna | Brudny Harry Demonologii »
Ostatnie 24 godziny
Autor: doniek | sierpień 13, 2013
Wyobraź sobie następującą sytuację. Masz 22 lata. Żyjesz pełnią życia. Masz swoje codzienne problemy, radości i troski. Pewnego dnia na twoim progu staje człowiek o wyglądzie komiwojażera. Lecz on nie sprzedaje. On doręcza. Jego zadaniem jest dostarczenie ikigami, które jest zawiadomieniem o śmierci. Twojej śmierci. Nastąpi ona równo za 24 godziny.
Czas start.
[Tik tak, tik tak]
Twoje ostatnie godziny na ziemi.
[Tik tak, tik tak]
Co robisz?
[Tik tak, tik tak]
Spędzisz czas ze swoją rodziną, aby w spokoju odejść z tego świata?
[Tik tak, tik tak]
Czy też postanowisz zemścić się na wszystkich osobach, które są winne Twego obecnego położenia?
[Tik tak, tik tak]
A może postanowisz stworzyć dzieło swego życia?
Szczerze mówiąc, ja nie wiem, co bym zrobił w takiej sytuacji. Na szczęście nie muszę się zastanawiać. Nie jestem bohaterem “Ikigami”.
Zakończona wraz z ukazaniem się 10 tomu opowieść przynosi odpowiedzi na postawione wyżej pytania. W “Ikigami” możemy obserwować pełen wachlarz zachowań i emocji związanych ze świadomością nadchodzenia nieuchronnego końca. Widzimy matkę walczącą o lepsze jutro dla swojej córki, a na drugim biegunie człowieka mszczącego się za doznane krzywdy.
Wszystkich bohaterów “Ikigami” łączy jedno. Postać dostarczyciela tytułowego zawiadomienia o śmierci. Państwowego urzędnika wykonującego polecenia związane z rozporządzeniem o nazwie Roz-Kraj. Zgodnie z nim każde dziecko w wieku 7 lat otrzymuje szczepionkę zawierającą nanokapsułkę. W wyniku jej aktywacji zostanie zatrzymana akcja serca. Osoba wytypowana do śmierci (1 na 10 000 zaszczepionych) jest w wieku od 18 do 24 lat. Zgon nastąpi w 24 godziny od wręczenia zawiadomienia o śmierci. Obserwujemy więc nie tylko dramat osób skazanych na śmierć, ale i osoby ich o tym zawiadamiającej.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz komiks wywołał u mnie takie emocje, jak te towarzyszące mi przy lekturze “Ikigami”. Niesamowity scenariusz Motoro Mase nie pozwala przejść obok tej opowieści obojętnie. Przyznam się szczerze, że bałem się czytać kolejne tomy. Bałem się, przez co będę przechodził podczas lektury, czyj dramat będzie mi dane obserwować. I najbardziej bałem się tych myśli kołaczących się po głowie. Co bym zrobił w takiej sytuacji? Jak bym się zachował, gdybym nie miał już nic do stracenia i jednocześnie wiedział, że cokolwiek zrobię, to i tak nie zmienię swojego losu.
“Ikigami” to mocna rzecz, którą warto mieć na półce. Nawet jeśli nie jesteś fanem komiksów, to warto się zapoznać z tym dziełem. Naprawdę jest tego warte.
[Tik tak, tik tak]
“Do śmierci zostały: 23 godziny 58 minut”
Tagi: Ikigami, ĹmierÄ, Motoro Mase
Kategoria: Manga, Recenzje |
Brak Komentarzy »